piątek, 14 października 2011

Modlitwa o Ogrócu

Ogrójec jest początkiem końca. To tutaj w Chrystusie zaczyna się odzywać jego ludzka strona. Chrystus stara się odsunąć od siebie tę chwilę. Jednak do końca powierzył swój los Ojcu

Ludzką rzeczą jest odrzucanie cierpienia. Nie chcemy go, jednak czasem jest ono konieczne. Staramy się odsunąć od niego, pomimo tego, iż musimy je przyjąć. Rodzi się w nas bunt. Jest on też rzeczą ludzką. Buntujemy się przeciwko niesprawiedliwości, dyskryminacji, czy też innym negatywnym wartościom. Jednak czasem buntujemy się przeciwko woli Ojca. Często buntujemy się przeciwko Stwórcy. Staramy się odsunąć od siebie Jego naukę, Jego wolę, wiedząc że jest to złe, a czasem nawet nieświadomie, pozwalając działać negatywnym emocjom. Ludzką rzeczą są pokusy, jednak powinniśmy z nimi walczyć. Powinniśmy tak, jak Chrystus powierzyć swój los Ojcu, który przecież wie, co dla nas najlepsze

w związku z tym
MÓDLMY SIĘ

Przepraszam, że piszę niesystematycznie i bardzo rzadko, jednak po rozpoczęciu roku szkolnego mam mało czasu.  Jednak, aby otrzymywać posty najszybciej bez konieczności sprawdzania, zachęcam do subskrypcji kanału RSS (poprzez czytnik RSS), wpisania swojego adresu e-mail w polu u góry strony (pod nagłówkiem) lub obserwowaniu bloga przez przycisk Obserwuj na pasku Blogger(u góry strony) :)

środa, 31 sierpnia 2011



Często wydaje nam się, że jesteśmy niezniszczalni, że potrafimy zrobić wszystko, jednak życie ludzkie jest kruche. Chociaż wydaje nam się, że będziemy żyć jeszcze wiele lat, nie wiemy nawet, co nas czeka za sekundę.




Boże, czemu dane jest nam żyć w niepewności,
W niecierpliwym oczekiwaniu, na coś,
Co może nastąpić za chwilę lub dziesiątki lat.

 To oczekiwanie daje mi sił,
Umacnia mnie do stałego polepszania się,
 Abyś nie zastał mnie śpiącego.

Boże, daj mi nigdy nie zwątpić,
A w szczególności nie w tej ostatniej godzinie,
Którą znasz tylko TY!

Boże, pomagaj mi stale czuwać,
Będąc niewidzialnym, na tę ostatnią godzinę,
Kiedy ujrzę Cię nie już jako obraz mej wiary, lecz fizycznie.

Nie daj mi zwątpić i utwierdzaj moją wiarę w Ciebie i twe miłosierdzie
Ty mnie nie opuścisz, choć często jestem wystawiany na próbę
A przez to wciąż staje się lepszy i szlachetniejszy

Boże, pomóż dotrwać w Twojej bojaźni do kresu mego życia
Niech nie opuszczam Twoich ścieżek, bo potem może być już za późno na nawrócenie
Mogę nie zdążyć przed moim... pogrzebem

Niechaj będę przykładem dal innych
Niech pociągam za sobą ludzi
Aby i oni poznawali Twe imię!

Niech idę z Tobą przez całe życie,
Aby po śmierci się z Tobą zjednoczyć
W Twoim Królestwie

Ty mi dajesz nadzieję, że nie przeminę
Non omnis moriar
To, co we mnie niezniszczalne trwa

Panie, dziękuję Ci za tę nadzieję,
Która kieruję moim życiem
Prowadź mnie według twych pouczeń



w związku z tym
MÓDLMY SIĘ

poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Maryja - Nasza Matka



Rola Kobiety w dziele zbawienia była znana od zawsze. Wiele ksiąg starotestamentalnych mówiących o przyjściu zbawiciela wspomina również o Jego ziemskiej Matce - kobiecie, dziewicy, niewieście, niepokalanej.

W kulminacji tego wszystkiego, pośrodku czasów dowiadujemy się o niej już nie jako osobie hipotetycznej.






... A Dziewicy było na imię Maryja (Łk,1,27)


Zaraz po poznaniu tożsamości Maryi, poznajemy Imię Zbawiciela. Maryja jest niepokalana, o czym świadczy chociażby pozdrowienie Archanioła: Zdrowaś Maryjo, łaski pełna. Z całą pewnością chodzi tu o odniesienie do łaski uświęcającej, której pełność oznacza bezgrzeszność. Szczegółów poznania Józefa nie znamy, chociaż niektóre możliwości ich poznania możemy się doszukać w pismach apokryficznych.


Maryja chcą podzielić się radosną nowiną poszła Elżbiety, która była siostrą jej matki, Anny. Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. (Łk,1,41)


Następnie Maryja pod wpływem Ducha Świętego rzekła:


Wielbi dusza moja Pana: * i rozradował się duch mój w Bogu Zbawicielu moim.

Iż wejźrzał na pokorę służebnice swojéj: * oto bowiem odtąd błogosławioną mię zwać będą wszystkie narody.

Albowiem uczynił mi wielkie rzeczy, * który możny jest i święte Imię Jego.

A miłosierdzie Jego od narodu do narodu: * bojącym się Jego.

Pokazał moc w ramieniu swojém: * rozproszył pyszne myślą serca ich.

Złożył mocarze z stolicy: * a podwyższył pokorne

Łaknące napełnił dobrami: * a bogacze próżne odprawił.

Przyjął Izraela sługę swego: * wspomniawszy na miłosierdzie swoje.

Jako mówił do Ojców naszych; * Abrahama i potomków jego na wieki.

Chwała Ojcu, i Synowi, * i Duchowi Świętemu.

Jako była na początku, * i teraz, i zawsze i na wieki wieków. Amen.



Te słynne słowa wyrażają wdzięczność Maryi i jej bezgraniczne zaufanie.


Te zaufanie okazywała idąc zawsze przy Jezusie, będąc przy Nim, gdy On głosił nauki,m ale również wtedy gdy był przeklinany oraz wtedy, gdy dokonywało się Dzieło Zbawienia.


A obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: "Niewiasto, oto syn Twój". Następnie rzekł do ucznia: "Oto Matka twoja". I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie. (J,19,25-27)

Jezus uczynił Maryję Matką i Patronką nie tylko Jana, ale również całego świata.


Po wszystkich wydarzeniach Wielkiej Nocy, Wniebowzięciu Jezusa oraz Zesłania Ducha Świętego, Maryja została wzięta wraz z ciałem do Nieba.


Wtedy też rozpoczął się kult Maryjny.


Wiele objawień i uzdrowień, które są zasługą Maryi. Maryja jest przedstawiana jako Matka Boga, całego świata i całej ludzkości. Darzy nas matczyną miłością. Ona ma moc czynienia niezwykłych rzeczy. Współcierpiała z Jezusem, a także współcierpi z nami. Jak Matka, która kocha swoje dzieci.


Módlmy się do Maryi! To ona jest naszą najlepszą Matką, Schronieniem, Wieżą z kości słoniowej, domem złotym, Królową pokoju, a przede wszystkim Matką Zbawiciela i Matką Kościoła.


Módlmy się do niej! Albowiem nigdy nie słyszano, abyś opuściła tego, kto się do ciebie ucieka, Twej pomocy wzywa


Maria Regina mundi,
Maria Mater Ecclesiae 
Tibi assumus Tui memores 
Vigilamus!Vigilamus!




w związku z tym
MÓDLMY SIĘ

sobota, 13 sierpnia 2011

Wyjaśnienie - J. Twardowski


Wyjaśnienie
Nie przyszedłem pana nawracać
zresztą wyleciały mi z głowy wszystkie mądre kazania
jestem od dawna obdarty z błyszczenia
jak bohater w zwolnionym tempie
nie będę panu wiercić dziury w brzuchu
pytając co pan sądzi o Mertonie
nie będę podskakiwał w dyskusji jak indor
z czerwoną kapką na nosie
nie wypięknieję jak kaczor w październiku
nie podyktuję łez, które się do wszystkiego przyznają
nie zacznę panu wlewać do ucha świętej teologii łyżeczką
po prostu usiądę przy panu
i zwierzę swój sekret
że ja, ksiądz,
wierzę Panu Bogu jak dziecko
Ks. Jan Twardowski

Często zagłębiamy się w aspekty teologiczne, wmawiając sobie przy tym, że jest to prawdziwa wiara. Ten wiersz rzetelnie przedstawia obraz prawdziwej wiary, czyli zaufania, nadziei, miłości. 
Módlmy się o prawdziwą wiarę

w związku z tym
MÓDLMY SIĘ


wtorek, 26 lipca 2011

Pomyśl zanim coś powiesz

Dzisiejszy post nie będzie poświęcony zagadnieniu teologicznemu, lecz bardziej moralnemu.


Jako chrześcijanie powinniśmy pomagać Bogu w realizacji bożego zamysłu wobec świata. Jednak cel Boga nie jest skomplikowany ani trudny do zrozumienia - On chce naszego szczęścia. Jednak szczęście człowieka  nie zależy tylko i wyłącznie od niego samego, lecz także, a właściwie przede wszystkim, od bliźnich.

Ostatnio bardzo mocno da się odczuć potęgę słowa - wypowiedzi polityków, pierwsze strony gazet. Jednak nie dotyczy to wyłącznie spraw politycznych, urzędowych. Moc słowa możemy odczuć też w naszym życiu. 

Z pewnością nie raz ktoś was zranił słowem,a potem za to przepraszał. Ostatnio zauważyłem nasilenie takich przypadków. Ludzie starają się wybić przed szereg, zdobyć reputację, i dążąc do tych celów często robią rzeczy nieprzemyślane. Dążąc do tych celów rzadko używa się siły fizycznej, lecz głównie słowa pisanego czy mówionego. 

Jednak mówiąc nieprzemyślane, niesprawdzone czy niepewne rzeczy możemy bardzo często kogoś zranić. Ostatnio sam zraniłem osobę moim nieprzemyślanym słowem. Jednak takich przypadków jest o wiele więcej. Plotki, niepotwierdzone newsy - to wszystko może zranić inne osoby,  a nawet nie być prawdą. To wszystko może powodować smutek innych. 

Jako chrześcijanie powinniśmy uważać i baczyć na konsekwencje swoich czynów, a w szczególności słów. Musimy modlić się o łaskę wyczuwania negatywnych konsekwencji naszych słów.

w związku z tym
MÓDLMY SIĘ

Niestety, znowu muszę się rozstać z wami na dwa tygodnie, jednak wciąż mam nadzieję, że będę mógł z wami pisać  za pośrednictwem telefonu. Nie wiem jednak, czy będę miał dostęp  do Internetu (wi-fi)

sobota, 9 lipca 2011

Jako i my...

Dzisiaj powrócę do tematu poruszanego dawno temu, albowiem do modlitwy Ojcze nasz, a konkretniej to fragmentu o przebaczeniu. Dość często słyszymy "przebaczę każdemu, ale tylko nie temu, co mi zabrał 100zł.". Tutaj właśnie tkwi haczyk. Bóg nie  chce, abyśmy przebaczyli prawie każdemu, lecz ABSOLUTNIE każdemu.

Teraz nasuwa się pytanie: "ale jak ja mogę przebaczyć człowiekowi, który mnie bije okrada, obmawia?". Jest to rzeczą bardzo trudną. Jednak Chrystus przebacza nam wszystkie winy, niezależnie od tego, jakie by one były. Bluźniercy, zabójcy, cudzołożnicy. Oni wszyscy mogą się nawrócić, jeśli tylko przyjdą do Ojca. A Bóg chce, abyśmy brali z Niego przykład i, podobnie jak On, przebaczali naszym winowajcom i wierzyli, że każdy może się zmienić.

Miłość Boża jest nieskończona i każdy może jej dostąpić, wystarczy tylko uwierzyć.

Bóg oferuje nam wspaniałą nagrodę - Niebo. Niech ono będzie naszą motywacją, gdy już brakuje nam sił i chęci. Bóg nie jest odległy. Nie jest on niedostępny. On jest z nami, gdy robimy coś dobrego, pomaga nam w trudnych sprawach, nie odstępuje od nas. Często ingeruje w nasze życie niezauważalnie. Nie przestawajmy ufać Bogu, nie zapominajmy o Nim. To On przychodzi do każdego człowieka, małego i wielkiego, bogatego czy biednego, grzesznika czy sprawiedliwego i zawsze stara się ingerować w nasze życie. On nie chce naszej zagłady, nie chce abyśmy poszli do piekła.

w związku z tym
MÓDLMY SIĘ

---
Do napisanie tego posta zachęcił mnie film [LINK] (podziękowanie za inspirację, przemyślenia i adres do filmu dla aniolek)

Niestety, wyjeżdżam na dwa tygodnie i nie wiem, czy będę w stanie pisać blogu.

czwartek, 7 lipca 2011

Doceńmy to!

Często się mówi, że ludzie chcą tego, co zabronione. Trudno się z tym nie zgodzić. Spójrzmy na współczesny świat: dopalacze, narkotyki, alkohol wśród młodzieży. Tyle osób tego pragnie. Jednak wcześniej, gdy dopalacze były ogólnodostępne, znacznie mniej się o nich mówiło, nie były one popularne.

Zauważmy, że podobnie jest z naszą wiarą. W zamierzchłych czasach (mam teraz na myśli pierwsze wieki Chrześcijaństwa) nasze wyznanie było sektą. Ta sekta była prześladowana, jednak należy przyznać, że to właśnie wtedy wyznawcy Chrystusa byli najgorliwsi.

We współczesnych czasach Chrześcijaństwo jest ogólnodostępne(przynajmniej w Europie), a jednak teraz najmniej osób chodzi do kościoła, nie wspominając już o wprowadzaniu wiary w życie.

Doceńmy więc to, że kościoły są ogólnodostępne i możemy do nich chodzić. Doceńmy, że nie musimy się spotykać w kryjówkach.

w związku z tym
MÓDLMY SIĘ

niedziela, 26 czerwca 2011

Nałóg

W tym temacie będzie miej o Bogu, a więcej o, we współczesnych czasach dość częstym problemie, nałogu.

Nie chcę opisywać szczegółów, powiem tylko, że wczoraj odkryłem niebezpieczeństwo nałogów. Tutaj nie powiem też za dużo ani nie mam ochoty się rozpisywać, bo jest to temat dość drażliwy, a psychologiem nie jestem. Powiem tylko, że najlepiej w ogóle nie zaczynać. To jest jak z poranną drzemką. Jeszcze 5 minut, jeszcze dwie. A pod koniec uśniesz. Jeszcze jednego, jeszcze tylko kilka, już nie potrafię przestać .

Ci ludzie potrzebują pomocy Boga. Módlmy się za nich szczególnie. Oni sami sobie nie poradzą

W związku z tym

MÓDLMY SIĘ

wtorek, 7 czerwca 2011

... do Boga czy do świata?

22 Rzekł do nich Piłat: «Cóż więc mam uczynić z Jezusem, którego nazywają Mesjaszem?» Zawołali wszyscy: «Na krzyż z Nim!» 23 Namiestnik odpowiedział: «Cóż właściwie złego uczynił?» Lecz oni jeszcze głośniej krzyczeli: «Na krzyż z Nim!» 24 Piłat widząc, że nic nie osiąga, a wzburzenie raczej wzrasta, wziął wodę i umył ręce wobec tłumu, mówiąc: «Nie jestem winny krwi tego Sprawiedliwego. To wasza rzecz». 25 A cały lud zawołał: «Krew Jego na nas i na dzieci nasze»

[Mt,27,22-25]

 

W tekście możemy wyróżnić dwie postawy:

·         Postawa ludu

«Krew Jego na nas i na dzieci nasze»

Lud świadomie nie uwierzył nauce Chrystusa pomimo znaków, które uczynił. Nauka była im, po prostu, niewygodna. Nie chcieli przyjąć Chrystusa, bo jego słowa docierały do ich sumień, ale ich godność nie pozwalała im przyznać, że są grzeszni. Ich serca nie chciały się nawrócić, bo taki styl życia im odpowiadał.

·         Postawa Piłata

Piłat nie chciał być winny krwi Jezusa, jednak musiał wybrać między presją ludu a uwolnieniem Jezusa. Niestety, wybrał to drugie.

We współczesnych czasach nazywamy to presją rówieśników, o której w ostatnich czasach dość głośno. Mówi, jaka ona jest szkodliwa. Nie można temu zaprzeczyć. Piłat też uległ swoistej presji rówieśników

 

Te dwie postawy starają się dążyć do Boga, lecz są zbytnio przywiązane do świata.

Czy my może też czasem nie staramy się bardziej dążyć do świata niż do Boga?

Czy może nie potrafimy się oderwać od doczesnych pragnień?

W związku z tym

MÓDLMY SIĘ

 

sobota, 28 maja 2011

Sumienie

Niedawno trochę zwątpiłem, jednak musiałem skorygować swój punkt widzenia. Ostatnio zdarzyło mi się kilka razy pokłócić, czego bardzo nie chciałem i nie jestem pewien, że z czasem te kłótnie weszłyby w codzienność. Jednak zastanawiałem się, czy Bóg nadal tam jest. To było dla mnie bardzo trudne. Jednak uświadomiłem sobie, że Bóg sam nie zatrzyma kłótni, nie powstrzyma cię d złego uczynku bezpośrednio. On sam powstrzyma twą rękę – te słowa napisane w Tryptyku Rzymskim nie mówią nam o bezpośredniej działalności Boga, lecz o Jego usilnym zawołaniu. Nawet w krainie Moria Bóg nie zadziałał bezpośrednio, lecz posłał swojego anioła, aby przekazać Abrahamowi, że nie musi go zabijać. Bóg daje nam jednak wolność. Możemy robić, co chcemy. Nie jesteśmy niewolnikami. Możemy przyjąć Boga lub nie. Bóg nie chce nas jako robotów, jednak jako osób w pełni świadomych, którzy chcą okazywać prawdziwą wiarę.
Ojciec daje nam kilka opcji, aby się z Nim jednoczyć, np. Sakramenty. Spójrzmy na jeden aspekt Sakramentu Pokuty i Pojednania – sumienie. Możemy go słuchać lub nie. Z czasem przestanie być natrętne. Więc musimy się cały czas starać, aby ono nie zeszło na złą drogę. Tak samo zawsze boję się, że moje sumienie spadnie na złą ścieżkę. Jednak w tym pomaga Spowiedź.
Kilka lat temu traktowałem spowiedź jako formalność tj. nie zawsze dogłębnie się przygotowywałem. Prowadziłem życie, które z całą pewnością nie dałoby mi Zbawienia: kłótnie,  niegodne odzywki. Uświadomiłem sobie, że to wszystko nie ma sensu, przecież i tak z czasem przeminie.
Cel napisania tego posta jest może dość niejednoznaczny tj. wstawiłem dużo dygresji. Chciałem przez to pokazać pokazać na własnych bolesnych przykładach, jak groźne jest niedbanie o sumienie lub jak inni mówią, znieczulica.
Więc mój apel brzmi: dbajmy o sumienie! Proszę was, módlmy się gorący, byśmy ciągle korygowali swoje sumienia i nie ignorowali go.
W związku z tym
MÓDLMY SIĘ

ps. zmieniłem styl bloga, mam nadzieję, że  się wam podoba

sobota, 21 maja 2011

Czuwajmy!

Szczerze mówiąc, nie zaskoczyło mnie to ani trochę. Tak samo jest pewny, że końca świata nie będzie w 2012. Nie zdziwiło mnie to zupełnie. Nawet możecie zauważyć po godzinie wysłania posta, że napisałem go wcześniej i ustawiłem publikację na daną godzinę.
Jednak skłoniło mnie to do refleksji nad potrzebą czujności:
  Lecz o dniu owym i godzinie nikt nie wie, nawet aniołowie niebiescy, tylko sam Ojciec.
[Mk24,36]
Skoro nawet aniołowie nie wiedzą, jaki to dzień, to co dopiero my. Więc pozostaje pytanie, jak się przygotować na Koniec Świata, skoro nie wiemy kiedy on ma nastać. Odpowiedź jest prosta: bądźmy ciągle czujni. Spójrzmy przykładowo na przypowieść o roztropnych pannach. One były przygotowane, w przeciwieństwie do nieroztropnych.
Tak też i my bądźmy ciągle czujni, bo nie wiemy, kiedy Pan przybędzie. Nie przybędzie on w godzinie wyznaczonej przez obliczenia najznamienitszych fizyków, astronomów czy teologów. Może będzie jutro, pojutrze, a może w ogóle tego nie dożyjemy.
Tak, czy inaczej bądźmy ciągle czujni. Czekajmy i prośmy ciągle o łaski. Nie ma przerw. Ciągle, bez ustanku. Czuwajmy!
W związku z tym
Módlmy się

środa, 18 maja 2011

Czuwajmy!

21 maja 2011r. niektórzy mówią, że wtedy nastąpi Sąd Ostateczny. Nie wiem, czy tak będzie. Nie wydaje mi się. Jednak przecież nikt nie zna zamiarów Boga. Jednak to mnie nakłania do refleksji nad ciągłą czujnością.

 Miejcie oczy szeroko otwarte, czuwajcie, gdyż nie wiecie, kiedy nadejdzie odpowiedni czas. Podobnie jak z człowiekiem, który udał się w podróż. Zostawił swój dom, powierzając sługom staranie o wszystko. Każdemu wyznaczył zajęcie, a stróżowi kazał czuwać. Dlatego czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy pan domu: wieczorem czy o północy, w czas piania kogutów czy o wschodzie słońca, aby przychodząc nagle, nie zastał was śpiących! To, co wam mówię, mówię wszystkim: Czuwajcie
[Mk 13, 33-37]

Warto jednak ciągle czuwać! Czuwajmy i Módlmy się!

W związku z tym
MÓDLMY SIĘ

Ps. O tym wszystkim tj. „przewidywanym Końcu Świata" (powtarzam – nie wierzę!) można przeczytać na http://www.ebiblefellowship.com/pl/may21_pl.html


piątek, 13 maja 2011

Szydzą ze mnie wszyscy, którzy na mnie patrzą

 

Wchodząc do kościoła czuję się wolny, gdyż mogę być z Bogiem, okazywać swoją pobożność. Jednak to nie zawsze przekłada się na praktykę. Bóg chce, abyśmy głosili Ewangelię światu, ale Jezus nie przyszedł do sprawiedliwych, a do grzeszników. Więc nie chodzi o tę kościelną pobożność, lecz o codzienność. Jeśli będziemy zachowywać swą pobożność tylko w kościele, to nasza wiara nie ma sensu – będziemy jak faryzeusze.

Wprowadzenie Boga do naszej codzienności nie jest łatwe. Świat nie chce Boga i będzie się go starał jak najszybciej odsunąć. Bóg będzie nas przez to wystawiać na próbę. Jednak kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony. Bóg nie daje nam złudzeń: świat nas nie chce. Będzie się starał nas odsunąć. Dość poetyckim wyrażeń tych słów jest Psalm 22:

 

2 Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?

Daleko od mego Wybawcy słowa mego jęku.

3 Boże mój, wołam przez dzień, a nie odpowiadasz,

[wołam] i nocą, a nie zaznaję pokoju.

4 A przecież Ty mieszkasz w świątyni,

Chwało Izraela!

5 Tobie zaufali nasi przodkowie,

zaufali, a Tyś ich uwolnił;

6 do Ciebie wołali i zostali zbawieni,

Tobie ufali i nie doznali wstydu.

7 Ja zaś jestem robak, a nie człowiek,

pośmiewisko ludzkie i wzgardzony u ludu.

8 Szydzą ze mnie wszyscy, którzy na mnie patrzą,

rozwierają wargi, potrząsają głową:

9 «Zaufał Panu, niechże go wyzwoli,

niechże go wyrwie, jeśli go miłuje».

10 Ty mnie zaiste wydobyłeś z matczynego łona;

Ty mnie czyniłeś bezpiecznym u piersi mej matki.

11 Tobie mnie poruczono przed urodzeniem,

Ty jesteś moim Bogiem od łona mojej matki,

12 Nie stój z dala ode mnie, bo klęska jest blisko,

a nie ma wspomożyciela.

13 Otacza mnie mnóstwo cielców,

osaczają mnie byki Baszanu.

14 Rozwierają przeciwko mnie swoje paszcze,

jak lew drapieżny i ryczący.

15 Rozlany jestem jak woda

i rozłączają się wszystkie moje kości;

jak wosk się staje moje serce,

we wnętrzu moim topnieje.

16 Moje gardło suche jak skorupa,

język mój przywiera do podniebienia,

kładziesz mnie w prochu śmierci.

17 Bo [sfora] psów mnie opada,

osacza mnie zgraja złoczyńców.

Przebodli ręce i nogi moje,

18 policzyć mogę wszystkie moje kości.

A oni się wpatrują, sycą mym widokiem;

19 moje szaty dzielą między siebie

i los rzucają o moją suknię.

 

[Ps22.2-19]

 

 

Zastanówmy się, czy potrafimy wprowadzić Boga do naszego życia. Czy to Bóg jest naszą Odyseją. Czy nie pieniądze, szczęście na ziemi.

 

Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie. Tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami.

 

27 Ubodzy będą jedli i nasycą się,

chwalić będą Pana ci, którzy Go szukają.

«Niech serca ich żyją na wieki».

28  Przypomną sobie i wrócą

do Pana wszystkie krańce ziemi;

i oddadzą Mu pokłon

wszystkie szczepy pogańskie,

29 bo władza królewska należy do Pana

i On panuje nad narodami.

30 Tylko Jemu oddadzą pokłon wszyscy, co śpią w ziemi,

przed Nim zegną się wszyscy, którzy w proch zstępują.

A moja dusza będzie żyła dla Niego,

31 potomstwo moje Jemu będzie służyć,

opowie o Panu pokoleniu przyszłemu,

32 a sprawiedliwość Jego ogłoszą ludowi, który się narodzi:

«Pan to uczynił».

 

[Ps22.27-32]

 

 

 

Niech Bóg rządzi  w naszym życiu. Niech to On zaspokaja wszystkie nasze pragnienia! Niech to On będzie naszą Odyseją! Trudnością będą nam towarzyszyła, ale wszystko mogę w Tym, co mnie umacnia!  

 

Módlmy się o tę trudną zdolność do zawierzenia Bogu, o zdolność do wykonania tego pierwszego kroku.

 

W związku z tym

Módlmy się

 

niedziela, 8 maja 2011

Nie wywyższajmy się

1 Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. 2 Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą. 3 Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz? 4 Albo jak możesz mówić swemu bratu: Pozwól, że usunę drzazgę z twego oka, gdy belka [tkwi] w twoim oku? 5 Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka twego brata. 6 Nie dawajcie psom tego, co święte, i nie rzucajcie swych pereł przed świnie, by ich nie podeptały nogami, i obróciwszy się, was nie poszarpały.

[Mt.7.1-6]

 

·         Róbmy to do nas należy.

Nie starajmy się być sędziami, bo nie o to chodzi. Róbmy to, do czego zostaliśmy powołani. Niektórzy mają być kapłanami, inni zakonnikami, a jeszcze inni, po prostu, zostali powołani do ewangelizowania świata przez codzienność. Bóg nie specjalnych wymagań. On po prostu chce, abyśmy szli za Nim. Nie bądźmy na faryzeusza.

 

4 Wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz sami palcem ruszyć ich nie chcą. 5 Wszystkie swe uczynki spełniają w tym celu, żeby się ludziom pokazać. Rozszerzają swoje filakterie i wydłużają frędzle u płaszczów.

[Mt.7.4-5]

 

·         Nie zmieniajmy świata, jeśli wcześniej nie zmienimy siebie.

Najpiękniejszym kazaniem, czy wpisem na blogu nie jest tekst czy piękne słowa, lecz uczynki.  Dlatego ja sam dużo wyniosłem ze swoich własnych wpisów, gdyż wcześniej musiałem je napisać. Każde uderzenie palcem o klawiaturę zmuszało mnie do refleksji nad tym, czy rzeczywiście to, co piszę, pisze od serce i staram się to wykonywać.  

 

Tak też i wiara, jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest sama w sobie.

[Jk.2.17]

 

Na pogrzebie śp. proboszcza naszej parafii wysłuchałem dość mądrego kazania. W pamięci utkwiło mi jedno zdanie. Odwiedzaliśmy go i podtrzymywaliśmy go na duchu. To było najpiękniejsze kazanie. Miłość  i uczynki.

 

·         Nie potrzeba nic więcej

   Mówiąc to, miałem na myśli, bracia, mnie samego i Apollosa, ze względu na was, abyście mogli zrozumieć, że nie wolno wykraczać ponad to, co zostało napisane, i niech nikt w swej pysze nie wynosi się nad drugiego.

[1Kor.4.6]

 

Nie róbmy nic więcej. Postępujmy według Chrystusa i ewangelizujmy tylko Chrystusem. Tylko wiarą i Pismem(dlatego też ja w większości postów wstawiam cytaty z PŚ). To, co jest napisane w Piśmie jest trudne do wykonanie, jednak niezbędne. Nie możemy ułożyć nowego Dekalogu ani zmienić słów Pisma. Czasem tak łatwo można Biblią zmanipulować, jednak wiara nie może być zmanipulowana.  Musi być w stu procentach zgodna z Pismem Świętym.

Nie możemy też się szczycić wiarą ani powołaniem, gdyż Bóg traktuje każdego tak samo i daje po równo. Po prostu każdy ma inne zadanie. Jednak nikogo zadaniem nie jest się wywyższać wiarą oraz nauczać innych, samemu nie wypełniając tego.

czwartek, 5 maja 2011

Będziecie w nienawiści, z powodu mego imienia. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony.

Dzisiaj znowu spotkała mnie dość duża przykrość. Wracałem z kościoła (nabożeństwo majowe), i wracając, spotkał mnie wielki cios. Jestem ministrantem i nie wstydzę się tego, ale nie wszyscy to akceptują. Jestem tego świadomy, ale jednak miałem nadzieję, że ludzie szanują moje poglądy.

                Gdy szedłem parkiem do domu, zauważyłem trzy dziewczyny, które dość zawzięcie o czymś rozmawiały. Podszedłem bliżej. Usłyszałem ten dialog, gdyż raczej to nie był szept: (mniej więcej)

- Ja nie rozumiem, ile razy można chodzić do tego kościoła.

- I to jeszcze w tygodniu. Jakby nie miał, co robić?

- Przecież nie musi!

- Kto normalny lubi chodzić do kościoła?

Mamy teraz tydzień wolnego,

więc miałem okazję, aby być częściej w kościele,

gdyż podczas standardowych dni, w które chodzę do szkoły,

 nie mogę tak często chodzić na mszę.

 

                Od razu przypomniały mi się słowa, które kierował kilka miesięcy temu do kolegi, które trochę zwątpił:

Będziecie w nienawiści, z powodu mego imienia. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony.

[Mt.24.9;14 – fragmenty]

Nie przeszedłem obok nich, lecz zdecydowałem się pójść jeszcze kilka metrów, by wyjść głównym wyjściem.

                Następnie spotkałem mojego dawnego przyjaciela, z którym przelotnie wymieniłem kilka słów:

                - Skąd wracasz? Oczywiście, z kościoła. Ha ha!

                - Zgadłeś!

                Znowu przychodzi ta myśl kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony. To dodaje mi sił! To pozwala mi na poświęcenia!

 

                Wytrwać do końca jest bardzo trudno, ale dla Boga warto to zrobić. Bóg jest wszystkim, co dobre, więc dla nieskończonej dobroci chyba warto zaryzykować to, co i tak przemija. Zaryzykować dla słusznej sprawy zawsze warto!

                Więc zaryzykujmy  i powiedzmy AVE! Prośmy Boga o siły, bo sam wiem jak bardzo trudno jest się oprzeć przeciwnością losu i szatanowi, który tak często staje na naszej drodze, by oddalić nas od Boga, który jest samą miłością, wszechogarniająca wszystko, co dobre, i która potrafi dać nam największy dar – życie wieczne, jeśli powiemy to słowo „Ufam" i będziemy postępować zgodnie z miłością, która od Niego pochodzi!

w związku z tym

MÓDLMY SIĘ

wtorek, 3 maja 2011

Prawdziwa wiara

14 Jaki z tego pożytek, bracia moi, skoro ktoś będzie utrzymywał, że wierzy, a nie będzie spełniał uczynków? Czy [sama] wiara zdoła go zbawić?8 15 Jeśli na przykład brat lub siostra nie mają odzienia lub brak im codziennego chleba, 16 a ktoś z was powie im: «Idźcie w pokoju, ogrzejcie się i najedzcie do syta!» - a nie dacie im tego, czego koniecznie potrzebują dla ciała - to na co się to przyda? 17 Tak też i wiara, jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest sama w sobie.
[Jk.2.14-17]

21 Nie każdy, który Mi mówi: "Panie, Panie!", wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. 22 Wielu powie Mi w owym dniu: "Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy mocą Twego imienia, i nie wyrzucaliśmy złych duchów mocą Twego imienia, i nie czyniliśmy wielu cudów mocą Twego imienia?" 23 Wtedy oświadczę im: "Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości!"
[Mt.7.21-28]

41 Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz? 42 Jak możesz mówić swemu bratu: "Bracie, pozwól, że usunę drzazgę, która jest w twoim oku", gdy sam belki w swoim oku nie widzisz? Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka swego brata
[Łk.6.41-42]

                Długo się przygotowywałem do napisania tego posta, zważając w szczególności na trzeci tekst biblijny. Chciałem najpierw silnie poprzysiąc sobie, że moja wiara nie będzie pusta.
                Dzisiaj nie napisze dużo, bo tez nie ma, o czym pisać. Jest napisane czarno na białym: wiara, jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest sama w sobie.

                Prośmy o prawdziwą wiarę, która będzie połączona z uczynkami!
W związku z tym
MÓDLMY SIĘ

niedziela, 1 maja 2011

Zrobię wszystko, by zaimponować! Jednak wszystko widzialne jest niczym wobec niewidzialnego.

                 Dzisiaj rano spotkała mnie wielka przykrość. W miejscu, w którym bym się tego w życiu nie spodziewał, znalazłem trzy napisy hańbiące Imię Chrystusa. Myślałem, że każdy człowiek ma choć znikomy honor i nie pozwoli sobie na obrazę majestatu Boga, a co dopiero w takim miejscu. Skłoniło mnie to do głębokiej refleksji nad sensem wandalizmu.

                Pierwsze pytanie, jakie sobie postawiłem brzmiało „Dlaczego?". Odpowiedź jest banalna. Chęć zaimponowania rówieśnikom. Przez to też oddaliłem się znacznie od mojego dobrego przyjaciela. Imponować można wieloma rzeczami, a właściwie wszystkim. Jednak trzeba przyznać, że najłatwiej jest zaimponować złem. Oczywiście, można też, a nawet powinno się imponować dobrem. Jest to jednak znacznie trudniejsze. Łatwiej jest przecież zepsuć niż naprawić. Dzisiaj widziałem zniszczony kontener PCK. Nie chcę wspominać już o niezliczonych ilościach graffiti. Zadaję sobie pytanie „Do czego są zdolni ludzie, by zaimponować rówieśnikom?". Chyba trzeba się przyznać, że niektórzy są zdolni do wszystkiego.

Wszystko jest idealnie, gdyby nie kluczowe pytanie „Co to da?". Nic. Wszystko, co widzialne kiedyś przeminie. W związku z tym, czemu nie mamy żyć zasadą carpe diem. Każdy wierzący człowiek zna odpowiedź na to pytanie: „Trzeba dążyć do nieprzemijalnych wartości.". Tutaj zaczynamy już mówić o Bogu. I słusznie. Bóg jest jedyną nieprzemijalna wartością. To do niego trzeba dążyć. Bez niego życie nie ma sensu. Dla mnie jest dowodem na istnienie Boga, lecz moim celem nie jest udowodnienie istnienie Boga. Wszystko przemija. Graffiti, przyjaciele, którym imponowaliśmy, przedmioty, które zniszczyliśmy. Zacytuje już po raz drugi słowa Tryptyku Rzymskiego

 I tak przechodzą pokolenia —

Nadzy przychodzą na świat i nadzy wracają do ziemi,

                z której zostali wzięci.

«Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz».

To co było kształtne w bezkształtne.

To co było żywe —  oto teraz martwe.

To co było piękne —  oto teraz brzydota spustoszenia.

A przecież nie cały umieram,

to co we mnie niezniszczalne trwa!

                                                              

To co we mnie niezniszczalne trwa! Bóg będzie trwał wiecznie. To do Niego powinniśmy dążyć. Wszystko przeminie. Graffiti, wulgarne napisy, zniszczone przedmioty przeminą.

Memento mori. Pamiętaj o śmierci. My też przemijamy. Jednak non omnis moriar. Nie wszystek umrę. Pozostanie w nas dusza. Dusza niezniszczalna. W związku z tym, czy warto za wszelką cenę imponować rówieśnikom. Wiadomo, że każdemu zależy na reputacji. Jednak nie można tego wykonywać za wszelką cenę. Przecież, czym jest żywot nawet najstarszego człowieka na Ziemi lub nawet całe tysiąclecie wobec wieczności. Niczym. Więc czy nie warto poświęcić niczego dla wszystkiego.

Wiele osób jednak myśli, że jest za późno. Zawsze możemy się zmienić! Więc walczmy! Odnówcie się duchem w waszym myśleniu i przyobleczcie się w człowieka nowego, stworzonego według Boga, w sprawiedliwości i prawdziwej świętości! [Ef. 4, 22-24] Rzućmy się na głębokie wody świata, trzymając w ręku linę Boga! Zmieńmy się! Pomyślmy, czy nie warto poświęcić życia! Zmieńmy nasze życie, póki możemy.

Oby tylko nie było nie było za późno.  Postanowiono człowiekowi raz umrzeć, a potem Sąd!

Bóg wiele razy nas ostrzega, że może być za późno:

·         Wtedy podobne będzie królestwo niebieskie do dziesięciu panien, które wzięły swoje lampy i wyszły na spotkanie pana młodego. Pięć z nich było nierozsądnych, a pięć roztropnych. Nierozsądne wzięły lampy, ale nie wzięły z sobą oliwy. Roztropne zaś razem z lampami zabrały również oliwę w naczyniach. Gdy się pan młody opóźniał, zmorzone snem wszystkie zasnęły. Lecz o północy rozległo się wołanie: Pan młody idzie, wyjdźcie mu na spotkanie! Wtedy powstały wszystkie owe panny i opatrzyły swe lampy. A nierozsądne rzekły do roztropnych: Użyczcie nam swej oliwy, bo nasze lampy gasną. Odpowiedziały roztropne: Mogłoby i nam, i wam nie wystarczyć. Idźcie raczej do sprzedających i kupcie sobie! Gdy one szły kupić, nadszedł pan młody. Te, które były gotowe, weszły z nim na ucztę weselną, i drzwi zamknięto. W końcu nadchodzą i pozostałe panny, prosząc: Panie, panie, otwórz nam! Lecz on odpowiedział: Zaprawdę, powiadam wam, nie znam was. Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny.

[Mt 25.1-13]

 

·         A zatem czuwajcie, nie wiecie bowiem, o której godzinie Pan wasz przyjdzie. A to zauważcie, że gdyby gospodarz wiedział, o której straży przyjdzie złodziej, czuwałby i nie pozwoliłby włamać się do swojego domu. Dlatego i wy bądźcie gotowi, bo Syn Człowieczy przyjdzie o takiej godzinie, kiedy wy nie będziecie się spodziewać. Kto będzie tym wiernym i roztropnym sługą, którego pan postawił nad mieszkańcami swojego domu, by dał im pokarm w odpowiedniej porze? Szczęśliwy ów sługa, którego pan wróciwszy zastanie tak właśnie czyniącego. Zapewniam was, że go postawi nad wszystkimi swoimi dobrami. Jeśli natomiast ów zły sługa powie sobie: "Mój pan zwleka", i zacznie bić swoje współsługi i będzie jadł i pił z pijakami, to pan tego sługi przyjdzie w dniu, kiedy on się nie spodziewa, i o godzinie, której nie zna. Usunie go i wyznaczy mu miejsce razem z tymi tu obłudnikami. Tam będzie szloch i zgrzytanie zębami.

[Mt 24.42-51]

 

·         Jezus powiedział do swoich uczniów: Uważajcie, czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy czas ten nadejdzie. Bo rzecz ma się podobnie jak z człowiekiem, który udał się w podróż. Zostawił swój dom, powierzył swoim sługom staranie o wszystko, każdemu wyznaczył zajęcie, a odźwiernemu przykazał, żeby czuwał. Czuwajcie więc, bo nie wiecie, kiedy pan domu przyjdzie: z wieczora czy o północy, czy o pianiu kogutów, czy rankiem. By niespodzianie przyszedłszy, nie zastał was śpiących. Lecz co wam mówię, mówię wszystkim: Czuwajcie!

[Mk 13.33-37]

 

 

                Wiec zmieńmy się już teraz! Nie od jutro! Nie za godzinę! Teraz! Wstańmy z grobu świata! Boże, pomóż nam! Obyśmy się nie zachwiali. Daj nam siły do tej walki. Prosimy Cię o nie.

 

W związku z tym

MÓDLMY SIĘ

piątek, 29 kwietnia 2011

"On sam cofnie twą rękę"

Głos mówił: Będziesz ojcem wielu narodów,
potomstwo twoje będzie tak liczne, jak piasek
na brzegu morskim.
Jakżeż spełni się ta obietnica — myślał Abram,
gdy natura odmówiła mi daru ojcostwa?
Małżonka, którą umiłowałem od dni mej młodości,
nie dała mi syna. Cierpimy nad tym oboje.
Głos jednak mówił: Będziesz ojcem. Będziesz ojcem
wielu narodów.
Potomstwo twe będzie tak liczne, jak piasek
na brzegu morskim.
[...]
Tak szli i rozmawiali już trzeci dzień:
Oto wzgórze, na którym mam złożyć Bogu ofiarę —
mówił ojciec. Syn milczał, nie śmiał pytać:
Gdzie jest żertwa? mamy ogień i drwa i nóż ofiarny,
lecz gdzie żertwa?
Bóg sam sobie tę żertwę upatrzy —
tak powiedział, nie śmiał głośno
wypowiedzieć tych słów: żertwą, mój synu, będziesz ty —
więc milczał.


Tym milczeniem znów się zapadał w głuchy ostęp.
Słyszał Głos, który go prowadził.
Teraz Głos umilkł.
Został sam ze swym imieniem
Abraham: Ten, który uwierzył wbrew nadziei.
Za chwilę zbuduje stos ofiarny,
rozpali ogień, zwiąże ręce Izaaka —
i wówczas — co? zapłonie stos...
Widzi siebie już ojcem martwego syna,
którego Głos mu dał, a teraz mu odbiera?
[...]
Inny Ojciec przyjmie tu ofiarę swego Syna.
Nie lękaj się, Abrahamie, idź dalej przed siebie
i czyń, co masz czynić.
Ty będziesz ojcem wielu narodów,
czyń, co masz czynić, do końca.


On sam powstrzyma twą rękę,
gdy będzie gotowa zadać ów ofiarniczy cios...
On sam nie dopuści, aby spełniła twa ręka
to, co już spełniło się w sercu.
Tak — zawiśnie w powietrzu twa ręka.
On sam ją wstrzyma.
I odtąd wzgórze w krainie Moria stanie się oczekiwaniem —
na nim bowiem ma się spełnić tajemnica.
[...]
O Abrahamie — Ten, który wszedł w dzieje człowieka,
pragnie tylko przez ciebie odsłonić tę tajemnicę
zakrytą od założenia świata,
tajemnicę dawniejszą niż świat!

JAN PAWEŁ II
TRYPTYK RZYMSKI
WZGÓRZE W KRAINIE MORIA
FRAGMENTY


Te słowa mówią aż za dużo. Bóg często wystawia nas na próby. Chce znaków naszego zaufania. Czasem niedorzecznych. Chce wiedzieć, czy potrafimy przestrzegać Jego przykazań w wielu sytuacjach.

Więcej nie muszę pisać. Zaufanie. Jest ono bardzo trudne. Jednak konieczne. Jednak nie chodzi tylko o takie niecodzienne sytuacje, jak prośba Boga o złożenie ofiary z syna. Chodzi bardziej o codzienność.

Prośmy Boga o zdolność do totalnego zawierzenie Jemu Samemu. Prośmy Ducha Świętego na dar męstwa, pobożności i bojaźni bożej na każdy dzień.

w związku z tym
MÓDLMY SIĘ

Widok dynamiczny dostępny pod adresem:
lub

czwartek, 28 kwietnia 2011

Sumienie

Może na początek przedstawię suchą definicję:
"Grzech jest dla wierzących głosem Boga"

To z całą pewnością daje do myślenia wielu osobom. Często definicja grzechu jest zmieniana na mniej więcej taką:
"Grzech jest czynem nieuznawanym przez społeczeństwa"

Nic bardziej mylnego!
Zastanawiając się nad tym przez zaledwie kilka minut odkryłem już trzy możliwości samouniewinnienia się.

  • Społeczeństwo można przekonać i omamić
  • Społeczeństwo nie zawsze postępuje zgodnie z sumieniem we właściwej definicji
  • Każdy może sobie samemu dobrać społeczeństwo. Np. Jeśli człowiek ćpa i pójdzie po zrozumienie do ćpunów i uzna ich za społeczeństwo, a w spawach sumienia będzie się kierował postawą społeczną, zostanie wg. niego uniewinniony 
Boimy się spowiedzi. Trzeba przyznać jest to trudne, gdyż jest to formą pokuty. Przecież nie jest łatwo wyznać swoje najskrytsze myśli i zamiary serce w jednej chwili. Jednak trzeba.

Ludzie często uciekają od tego samouniewinniając siebie. Jest na to wiele sposobów, a jednym z nich jest wzięcia za miarę grzechu społeczeństwo, o czym już wcześniej pisałem. Dosyć dawno temu słyszałem monolog kapłana (nie było to kazanie) o samouniewinnianiu się.  Opowiedział o osobach, które są w stanie tak omamić samego się, by w pełni świadomie móc powiedzieć  ja właściwie nie mam  grzechów.

Bo sąsiadka
Bo kolega też tak
Bo wszyscy też tak robią
Bo to tak jakoś szybko się stało
Bo nie wytrzymałem
Bo puściły mi nerwy
Bo nie miał racji
 To dość częste wytłumaczenia.One jednak w dalszym ciągu przekazują tę samą treść boję się spowiedzi.Oczywiście nie zaprzeczam, spowiedź jest trudna. Przedstawię jednak trzy argumenty, które nie wiem jak was, ale mnie zawsze przekonują
  • Ksiądz MUSI zachować tajemnicę. Nie może tego mówić nikomu. Wszystkie osoby, które zrządzeniem losu również się dowiedziały o twoich grzechach również muszą zachowa tajemnicę. Tajemnica spowiedzi mówi również, że kapłan nie może zmienić stosunku do ciebie tj. musi cię traktować tak samo jak poprzednio.
  • Zawsze o grzechu można porozmawiać. Jest to częsty błąd spowiedzi. Zmawiamy formułkę, która właściwie nie istnieje, lecz została wymyślona przez katechetów, aby nam pomóc, odmawiamy grzechy, a zwłaszcza z... I to wszystko. Nic bardziej mylnego. O każdym grzechu można porozmawiać, co nie będzie miało żadnych konsekwencji. Nie trzeba się wstydzić, że ma się za dużo lub za mało grzechów. Po prostu otwórz serce i mów to, co ci nakaże. 
  • Trzecia zasada nie jest już typowo religijną, lecz często używanym do motywacji zwrotem. A co ci szkodzi? Właśnie A co ci szkodzi? Świat się nie zawali. Nic się nie stanie. Nic się nie stanie negatywnego. Pozytywy są znacznie większe. Otrzymasz piękny dar - przebaczenie

Prośmy Boga o zrozumienie, że warto się poświęcić. Oddać swój honor i dumę dla przebaczenia.

w związku z tym
MÓDLMY SIĘ

poniedziałek, 25 kwietnia 2011

Czy rozumiesz, co daje ci Chrystus?

Było to przed Świętem Paschy. Jezus wiedząc, że nadeszła Jego godzina przejścia z tego świata do Ojca, umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował. W czasie wieczerzy, gdy diabeł już nakłonił serce Judasza Iskarioty syna Szymona, aby Go wydać, wiedząc, że Ojciec dał Mu wszystko w ręce oraz że od Boga wyszedł i do Boga idzie, wstał od wieczerzy i złożył szaty. A wziąwszy prześcieradło nim się przepasał. Potem nalał wody do miednicy. I zaczął umywać uczniom nogi i ocierać prześcieradłem, którym był przepasany. Podszedł więc do Szymona Piotra, a on rzekł do Niego: «Panie, Ty chcesz mi umyć nogi?» Jezus mu odpowiedział: «Tego, co Ja czynię, ty teraz nie rozumiesz, ale później będziesz to wiedział». Rzekł do Niego Piotr: «Nie, nigdy mi nie będziesz nóg umywał». Odpowiedział mu Jezus: «Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał udziału ze Mną». Rzekł do Niego Szymon Piotr: «Panie, nie tylko nogi moje, ale i ręce, i głowę!». 10 Powiedział do niego Jezus: «Wykąpany potrzebuje tylko nogi sobie umyć, bo cały jest czysty. I wy jesteście czyści, ale nie wszyscy».11 Wiedział bowiem, kto Go wyda, dlatego powiedział: «Nie wszyscy jesteście czyści». 
12 A kiedy im umył nogi, przywdział szaty i znów zajął miejsce przy stole, rzekł do nich: «Czy rozumiecie, co wam uczyniłem? 13 Wy Mnie nazywacie "Nauczycielem" i "Panem" i dobrze mówicie, bo nim jestem. 14 Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wyście powinni sobie nawzajem umywać nogi. 15 Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja w
am uczyniłem.


[J,13,1-15]





Z całą pewnością te słowa słyszeliście już nieraz. Na pewno przywodzą wam na myśl liturgie Wielkiego Czwartku, podczas której były czytane i opisują to właśnie wydarzenie, które w ten dzień upamiętniamy - Ostatnią Wieczerzę. Wiem, że nie chcecie teraz, po Wielkanocy, czytać tych słów, które przywodzą na myśl śmierć Jezusa, który przecież już zmartwychwstał. Jednak teraz opiszę radosną nowinę, która jest powiązana z tym fragmentem.




"Czy rozumiecie, co wam uczyniłem?" 


Był to główny artykuł w ostatnim numerze Gościa Niedzielnego. Te słowa były też myślą przewodnią ostatniego kazanie w moim kościele. W związku z tym nie wysilę się na oryginalność z wymyślaniem inspiracji. Przemyślenia jednak są może trochę powiązane z kazaniem, lecz w lwiej części są to moje słowa. 


«Panie, nie tylko nogi moje, ale i ręce, i głowę!». Powiedział do niego Jezus: «Wykąpany potrzebuje tylko nogi sobie umyć, bo cały jest czysty»


Bóg chce się z nami w pełni zjednoczyć. Upada nam do pięt, by i je zanurzyć w swojej miłości. Stopy (w tamtych czasach często chodzono boso) były częścią ciała, która najczęściej ulegała zabrudzeniu oraz była najczęściej wykorzystywana i wręcz oczywista. On chce się z nami zjednoczyć nawet w najbanalniejszych sprawach - powszechnych. Mu nie wystarcza zjednoczenie się z nami okazyjne lub częste. On chce zjednoczenia STUPROCENTOWEGO! Mu nawet nie wystarcza 99%. On chce uczestniczyć w każdej milisekundzie naszego życia i wypełniać ją całym Sobą.


Jak zauważyliście Chrystus chce się z nami zjednoczyć, czyli jednocześnie uznaje naszą grzeczność. On jednak podchodzi do nas z miłością i chce nas wykąpać. Bóg uznaję nasze człowieczeństwo i każdej sekundzie woła 
Chodź, Ja ciebie chcę, chodź, błagam cię. Chcę się z tobą zjednoczyć. Uznaję twoje człowieczeństwo, ale chcę ciebie, bo... cię kocham. Wzruszam się tymi słowami. Nie wstydzę się ciebie, chociaż jestem Bogiem, a ty człowiekiem. Chcę ciebie. Chcę się z tobą zjednoczyć do końca. Ja ciebie pragnę!

Czyż to nie piękne, że sam Bóg nieba i ziemi podchodzi to nas, nędznej istoty, która już go tyle razy zawiodła i zamiast zgładzić go, otwiera ramiona, a po policzku spływa mu łza... łza wzruszenia.

To wspaniałe, że Bóg nie mówi już się do mnie nie zbliżajcie. Mam was dość, bo już tyle razy mnie zawiedliście. Już do was nie powstanę. On nas  jednak kocha, a kochać to znaczy powstawać (niewłaściwy kontekst, lecz treść prawdziwa)


Pod tym nieopisanym pięknem kryje się też inna prawda. Smutna. Trzeba ją jednak też zaakceptować, ponieważ jest ona kluczowa. Nie ma co ukrywać. Chrystus mówi jasno:

«Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał udziału ze Mną»
To, niestety, ta smutna część. Jest ona jednak jak najbardziej prawdziwa.


Jeśli się w pełni nie zjednoczymy z Chrystusa, nie otrzymamy królestwa.


Często teraz mówi się o postawie wierzący, niepraktykujący. Bez obrazy, ale dla mnie to jest śmieszne.
Dlaczego?
Wiara łączy się z miłością. Miłość z zaufaniem. Zaufanie z pełnym oddaniem. A pełne oddanie z wypełnianiem woli Ojca. 
Wiara łączy się z wypełnianie woli Ojca.

Niedawno słyszałem pewien monolog mówiący o różnice między wiarą, a wyznaniem. Wyznanie obejmuje jedynie wiarę w to, że coś tam ma górze jednak jest. Wiara rozciąga się też na inne sfery życia, jak miłość lub, po prostu, codzienność. Postawę wierzący, niepraktykujący można nazwać wyznającym. Ale nie rozumiem, jak można wobec takiej miłości zachować obojętność.

Osoby wyznający taką zasadę nie osiągną nieba. Podobna sprawa ma się z innymi ludźmi, którzy nie powiedzą TOTUS TUS (cały Twój).

Złączmy się z Chrystusem i zauważmy Jego miłość. Prośmy boga o siły, które pomogą nam w spełnianiu woli Ojca. Prośmy o zdolność, by móc dać Chrystusowi wszystko łącznie z nogami, mówiąc  «Panie, nie tylko nogi moje, ale i ręce, i głowę!». Bóg wykona to z radością. 


w związku z tym
MÓDLMY SIĘ
 PS.: Można już korzystać z prostszego adresu modlmysie.tk