sobota, 28 maja 2011

Sumienie

Niedawno trochę zwątpiłem, jednak musiałem skorygować swój punkt widzenia. Ostatnio zdarzyło mi się kilka razy pokłócić, czego bardzo nie chciałem i nie jestem pewien, że z czasem te kłótnie weszłyby w codzienność. Jednak zastanawiałem się, czy Bóg nadal tam jest. To było dla mnie bardzo trudne. Jednak uświadomiłem sobie, że Bóg sam nie zatrzyma kłótni, nie powstrzyma cię d złego uczynku bezpośrednio. On sam powstrzyma twą rękę – te słowa napisane w Tryptyku Rzymskim nie mówią nam o bezpośredniej działalności Boga, lecz o Jego usilnym zawołaniu. Nawet w krainie Moria Bóg nie zadziałał bezpośrednio, lecz posłał swojego anioła, aby przekazać Abrahamowi, że nie musi go zabijać. Bóg daje nam jednak wolność. Możemy robić, co chcemy. Nie jesteśmy niewolnikami. Możemy przyjąć Boga lub nie. Bóg nie chce nas jako robotów, jednak jako osób w pełni świadomych, którzy chcą okazywać prawdziwą wiarę.
Ojciec daje nam kilka opcji, aby się z Nim jednoczyć, np. Sakramenty. Spójrzmy na jeden aspekt Sakramentu Pokuty i Pojednania – sumienie. Możemy go słuchać lub nie. Z czasem przestanie być natrętne. Więc musimy się cały czas starać, aby ono nie zeszło na złą drogę. Tak samo zawsze boję się, że moje sumienie spadnie na złą ścieżkę. Jednak w tym pomaga Spowiedź.
Kilka lat temu traktowałem spowiedź jako formalność tj. nie zawsze dogłębnie się przygotowywałem. Prowadziłem życie, które z całą pewnością nie dałoby mi Zbawienia: kłótnie,  niegodne odzywki. Uświadomiłem sobie, że to wszystko nie ma sensu, przecież i tak z czasem przeminie.
Cel napisania tego posta jest może dość niejednoznaczny tj. wstawiłem dużo dygresji. Chciałem przez to pokazać pokazać na własnych bolesnych przykładach, jak groźne jest niedbanie o sumienie lub jak inni mówią, znieczulica.
Więc mój apel brzmi: dbajmy o sumienie! Proszę was, módlmy się gorący, byśmy ciągle korygowali swoje sumienia i nie ignorowali go.
W związku z tym
MÓDLMY SIĘ

ps. zmieniłem styl bloga, mam nadzieję, że  się wam podoba

1 komentarz:

  1. Tak mi przychodzi na myśl,że sumienie to jakby taki automatyczny czujnik ,który sprawdza czy jestem w relacji osobowej z Bogiem lub czy ją zerwałem.Im bardziej uczymy się otwierać na Boga ,im bardziej prosimy o łaskę wiary,tym
    bardziej wzrasta w nas poczucie grzeszności tego,że coś zrobiliśmy źle,że na zło odpowiedzieliśmy złem...Szatanowi głównie chodzi o to by uśpić nasze sumienie,a w zasadzie by ono w nas umarło.Wtedy z łatwością usprawiedliwiamy swoje zachowanie,a piętnujemy nawet najmniejszą pomyłkę innych.I tak powoli
    zaczynamy brnąć w ciemność naszych grzechów.
    Musimy nieustannie badać motywacje naszych
    czynów,myślenia by nie wpaść w pułapkę złego.
    Sumienie w sytuacjach zagrożenia nas ostrzega. Problem polega na tym czy pójdziemy za głosem
    serca,czy podpowiedzią złego.Jeżeli Bóg jest dla mnie ważny więc to co kiedyś było takim normalnym takim teraz nie jest.Złe postępowanie nas meczy i to dobrze.Wiem,że sakrament pojednania jest taką wielką skarbnicą miłosierdzia,które przywraca do życia.
    Mój Nauczyciel-Jezus nauczył mnie takiego innego spojrzenia na ludzi,a skierowania wzroku na siebie.Mówienie o swoich słabościach,a ja mam ich wiele,jest szukaniem pomocy u Boga,a nie pokładaniem nadziei w sobie.
    Bóg wystawia nas na próbę a są nimi różne doświadczenia po to byśmy zobaczyli w czym nie dostajemy i nad jaką słabością mamy pracować, gdzie pojawił się grzech.
    MÓDLMY SIĘ BYŚMY KROCZĄC DROGĄ BOŻYCH PRZYKAZAŃ BARDZIEJ ZBLIŻALI SIĘ DO BOGA.

    OdpowiedzUsuń