poniedziałek, 25 kwietnia 2011

Czy rozumiesz, co daje ci Chrystus?

Było to przed Świętem Paschy. Jezus wiedząc, że nadeszła Jego godzina przejścia z tego świata do Ojca, umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował. W czasie wieczerzy, gdy diabeł już nakłonił serce Judasza Iskarioty syna Szymona, aby Go wydać, wiedząc, że Ojciec dał Mu wszystko w ręce oraz że od Boga wyszedł i do Boga idzie, wstał od wieczerzy i złożył szaty. A wziąwszy prześcieradło nim się przepasał. Potem nalał wody do miednicy. I zaczął umywać uczniom nogi i ocierać prześcieradłem, którym był przepasany. Podszedł więc do Szymona Piotra, a on rzekł do Niego: «Panie, Ty chcesz mi umyć nogi?» Jezus mu odpowiedział: «Tego, co Ja czynię, ty teraz nie rozumiesz, ale później będziesz to wiedział». Rzekł do Niego Piotr: «Nie, nigdy mi nie będziesz nóg umywał». Odpowiedział mu Jezus: «Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał udziału ze Mną». Rzekł do Niego Szymon Piotr: «Panie, nie tylko nogi moje, ale i ręce, i głowę!». 10 Powiedział do niego Jezus: «Wykąpany potrzebuje tylko nogi sobie umyć, bo cały jest czysty. I wy jesteście czyści, ale nie wszyscy».11 Wiedział bowiem, kto Go wyda, dlatego powiedział: «Nie wszyscy jesteście czyści». 
12 A kiedy im umył nogi, przywdział szaty i znów zajął miejsce przy stole, rzekł do nich: «Czy rozumiecie, co wam uczyniłem? 13 Wy Mnie nazywacie "Nauczycielem" i "Panem" i dobrze mówicie, bo nim jestem. 14 Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wyście powinni sobie nawzajem umywać nogi. 15 Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja w
am uczyniłem.


[J,13,1-15]





Z całą pewnością te słowa słyszeliście już nieraz. Na pewno przywodzą wam na myśl liturgie Wielkiego Czwartku, podczas której były czytane i opisują to właśnie wydarzenie, które w ten dzień upamiętniamy - Ostatnią Wieczerzę. Wiem, że nie chcecie teraz, po Wielkanocy, czytać tych słów, które przywodzą na myśl śmierć Jezusa, który przecież już zmartwychwstał. Jednak teraz opiszę radosną nowinę, która jest powiązana z tym fragmentem.




"Czy rozumiecie, co wam uczyniłem?" 


Był to główny artykuł w ostatnim numerze Gościa Niedzielnego. Te słowa były też myślą przewodnią ostatniego kazanie w moim kościele. W związku z tym nie wysilę się na oryginalność z wymyślaniem inspiracji. Przemyślenia jednak są może trochę powiązane z kazaniem, lecz w lwiej części są to moje słowa. 


«Panie, nie tylko nogi moje, ale i ręce, i głowę!». Powiedział do niego Jezus: «Wykąpany potrzebuje tylko nogi sobie umyć, bo cały jest czysty»


Bóg chce się z nami w pełni zjednoczyć. Upada nam do pięt, by i je zanurzyć w swojej miłości. Stopy (w tamtych czasach często chodzono boso) były częścią ciała, która najczęściej ulegała zabrudzeniu oraz była najczęściej wykorzystywana i wręcz oczywista. On chce się z nami zjednoczyć nawet w najbanalniejszych sprawach - powszechnych. Mu nie wystarcza zjednoczenie się z nami okazyjne lub częste. On chce zjednoczenia STUPROCENTOWEGO! Mu nawet nie wystarcza 99%. On chce uczestniczyć w każdej milisekundzie naszego życia i wypełniać ją całym Sobą.


Jak zauważyliście Chrystus chce się z nami zjednoczyć, czyli jednocześnie uznaje naszą grzeczność. On jednak podchodzi do nas z miłością i chce nas wykąpać. Bóg uznaję nasze człowieczeństwo i każdej sekundzie woła 
Chodź, Ja ciebie chcę, chodź, błagam cię. Chcę się z tobą zjednoczyć. Uznaję twoje człowieczeństwo, ale chcę ciebie, bo... cię kocham. Wzruszam się tymi słowami. Nie wstydzę się ciebie, chociaż jestem Bogiem, a ty człowiekiem. Chcę ciebie. Chcę się z tobą zjednoczyć do końca. Ja ciebie pragnę!

Czyż to nie piękne, że sam Bóg nieba i ziemi podchodzi to nas, nędznej istoty, która już go tyle razy zawiodła i zamiast zgładzić go, otwiera ramiona, a po policzku spływa mu łza... łza wzruszenia.

To wspaniałe, że Bóg nie mówi już się do mnie nie zbliżajcie. Mam was dość, bo już tyle razy mnie zawiedliście. Już do was nie powstanę. On nas  jednak kocha, a kochać to znaczy powstawać (niewłaściwy kontekst, lecz treść prawdziwa)


Pod tym nieopisanym pięknem kryje się też inna prawda. Smutna. Trzeba ją jednak też zaakceptować, ponieważ jest ona kluczowa. Nie ma co ukrywać. Chrystus mówi jasno:

«Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał udziału ze Mną»
To, niestety, ta smutna część. Jest ona jednak jak najbardziej prawdziwa.


Jeśli się w pełni nie zjednoczymy z Chrystusa, nie otrzymamy królestwa.


Często teraz mówi się o postawie wierzący, niepraktykujący. Bez obrazy, ale dla mnie to jest śmieszne.
Dlaczego?
Wiara łączy się z miłością. Miłość z zaufaniem. Zaufanie z pełnym oddaniem. A pełne oddanie z wypełnianiem woli Ojca. 
Wiara łączy się z wypełnianie woli Ojca.

Niedawno słyszałem pewien monolog mówiący o różnice między wiarą, a wyznaniem. Wyznanie obejmuje jedynie wiarę w to, że coś tam ma górze jednak jest. Wiara rozciąga się też na inne sfery życia, jak miłość lub, po prostu, codzienność. Postawę wierzący, niepraktykujący można nazwać wyznającym. Ale nie rozumiem, jak można wobec takiej miłości zachować obojętność.

Osoby wyznający taką zasadę nie osiągną nieba. Podobna sprawa ma się z innymi ludźmi, którzy nie powiedzą TOTUS TUS (cały Twój).

Złączmy się z Chrystusem i zauważmy Jego miłość. Prośmy boga o siły, które pomogą nam w spełnianiu woli Ojca. Prośmy o zdolność, by móc dać Chrystusowi wszystko łącznie z nogami, mówiąc  «Panie, nie tylko nogi moje, ale i ręce, i głowę!». Bóg wykona to z radością. 


w związku z tym
MÓDLMY SIĘ
 PS.: Można już korzystać z prostszego adresu modlmysie.tk   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz