piątek, 8 kwietnia 2011

Z miłości do mnie

Dzisiaj odbyło się spotkanie mojej byłem klasy. Właściwie to miało być spotkaniem tylko w zamyśle i planach, gdyż w rzeczywistości wyszło zupełnie inaczej. W były szkole były przejawy chamstwa. Jednak to rzadkość. Myślałem, że przychodząc na to spotkanie, poczuję się jak w podstawówce.

Przychodzę pod moją byłą szkołę, gdzie mieliśmy się spotkać. Miałem nadzieję, że gdy przyjdę pod szkołę zostaną kulturalnie powitany przez kolegów i przyjaciół. Rzeczywistość okazało się inna. Gdy tylko się pojawiłem, zostałem właściwie powitany z entuzjazmem, lecz nie to miałem na myśli. "Ku*wa, ale ty się ku*wa zmieniłeś! Ku*wa ja cię, ku*wa nie poznałem". Takie były pierwsze słowa, które usłyszałem od kolegi po pół roku niewidzenia.

Potem przy akompaniamencie rzucanych co chwilę oszczerstw i wulgaryzmów poszliśmy ma przystanek, z którego chcieliśmy pojechać tramwajem do pizzerii.

W tej chwili miarka się przebrała. Oni weszli do tramwaju, a ja udając że wchodzę, w ostatniej chwili uciekłem razem z dwoma koleżankami, z którymi potem spędziłem miło czas, nie słysząc już ani jednego wulgaryzmy więcej do wieczora.

Wiem, że to jest nie w temacie, o którym potem chcę pisać, ale w tej sytuacji najprawdopodobniej straciłem przyjaciela.



Niedawno słyszałem mądre kazanie o trzech stopniach przyjęcia zła

  1. Zaakceptowanie zła jako nie aż tak bardzo odbiegającego od normy
  2. Uznanie go za normę
  3. Krytyka osób o sprzecznych poglądach
Nie przebywałem w tym towarzystwie, ale zauważyłem, że te wszystkie trzy punkty wydarzyły się w zawrotnym tempie. 

Dzisiaj jeszcze uczestniczyłem w Drodze Krzyżowej, która przechodziła ulicami naszej parafii. Zastanawiałem się, ile ran zadaje Chrystusowi współczesny świat. 

O mój Jezu, dlaczego masz cierniową koronę na głowie? Z miłości do mnie!
O mój Jezu, dlaczego masz bok Twój święty przebity? Z miłości do mnie!
O mój Jezu; dlaczego masz ręce i nogi gwoźdźiami przebite? Z miłości do mnie!
O mój Jezu, dlaczego umarłeś na krzyżu? Z miłości do mnie!

To z miłości Chrystus dał się ukrzyżować, ale czy my Mu za to jesteśmy wdzięczni? Czy doceniamy Jego bóle, upadki? Czy doceniamy nieskończoną miłość Boga dla nas? Czy zauważamy, że to On zszedł z majestatu Ojca, w którym wpółuczestniczył i przez trzydzieści trzy lata cierpiał na tym świecie za nas? 



Prośmy Boga o zrozumienie wielkości dzieła Chrystusa

w związku z tym
MÓDLMY SIĘ



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz